Córka jest bardzo zadowolona więc i ja też. Bardzo jestem wdzięczna wychowawczyni Natalii , pani Alinie (jak dobrze kojarzę),która bardzo jej pomogła w "kobiecych sprawach , które nagle wyskoczyły" . Otoczyła ja dużą troską i pomagała. To był dla mnie duży komfort psychiczny. Za rok jak nam się uda też chcemy wysłać córkę. Liczyłam na więcej zdjęć ale to nie jest dla mnie jakiś problem bo ogarnąć taką zgraję dzieci i robić jeszcze zdjęcia jest trudne. Rozumiem to. Pozdrawiam Magda Jackowska
Najbardziej dzieciom podobało się,że dużo czasu spędzali na wodzie.Ogólniebardzo zadowoleni ,żecały czas na powietrzu.Ja jako Rodzic zmieniłabym korzystanie z telefonów.Albo komplety zakaz albo wydzielanie.Jednak relacje byłyby silniejsze,dzieci napewno więcej by ze sobą rozmawiały...
Dzieci bardzo zadowolone z obozu. Świetna kadra, zajecia, organizacja, doskonała atmosfera.
Jedyna rzecz, na którą narzekali to niektóre obiady, Np. Zupa kapuściana, puree ziemniaczane z niezbyt smacznymi sosami, kurczak w majonezie…ale smakowały im np. Pierogi, spaghetti, kurczak z ryżem.
Sam obóz po raz kolejny jest w porządku.
Aczkolwiek jeśli chodzi o transport na obóz to jest to całkowita porażka. Po raz kolejny dzieci koczują w Toruniu w upale 35 st.- tym razem 5 godzin, koordynator transportu nie wie kiedy pojadą dalej opowiadając bajki o oczekiwaniu na kolejne autobusy, które są nie wiadomo gdzie i nie wiadomo kiedy dojadą, odjadą. Najpierw dowiaduje się że autobus czeka przed Toruniem - kiedy wiem że jest w Toruniu, potem dowiaduje się że sytuacja na drodze jest nieprzewidywalna, a jeszcze później, nagle, okazuje się że autobus się zepsuł. To wszystko świadczy tylko o tym że koordynator nie ma żadnej wiedzy...
Dzieci jadą w sumie 11 godzin z Warszawy na Hel, nie otrzymując w tym czasie żadnego posiłku - mogą sobie co najwyżej kupić coś w Macu....
Program sportowy i kadra na medal - przynajmniej na I turnusie. Do dopracowania transport - 4h opóźnienia to trochę za dużo i kwestia ilości porcji posiłków bezmięsnych - osoby deklarujące dietę wegetariańską powinny mieć taki posiłek zagwarantowany, a zdarzało się, że "ktoś inny zjadł" i porcji bezmięsnych brakowało.
Obóz pod względem organizacyjnym po raz kolejny udany. W porównaniu do poprzednich nastąpiła zmiana lokalizacji z Maszoperii na Cyprysy co wiązało się z wydłużonym dojściem do nowej bazy Surfpointa (baza zlokalizowana na parkingu poza Maszoperią sprawiała wrażenie tymczasowej - dużo gorzej niż wcześniej, brak całej infrastruktury, która była na kempingu Maszoperia).
Co do szkolenia grupy kitowej to dużym plusem były transfery na platformy Surfointa, co umożliwiło dodatkowe pływanie przy kierunkach wiatru z N, NE, NW.
Duży minus dla osoby szkolącej grupę zaawansowaną:-Jan Kozyra (Johnny). Pomimo małej grupy (3 osoby) p. Jan nie wykazywał większego zainteresowania szkoleniem kursantów, jego rola sprowadzała się do obserwowania i sprawdzania mediów społecznościowych na smartfonie.
W ostatni dzień tj. sobota 6.08. podczas całych zajęć nie zszedł z platformy do wody. Szkoda, że zajęcia z obozowicza mi traktował jak zło konieczne pomimo, że zostały przeze mnie opłacone podobnie jak wykupione bezpośrednio w Surfpoicie. Liczyłem na większy progres w pływaniu syna przy wykorzystaniu umiejętności p. Kozyry, ale jego brak zaangażowania w proces szkoleniowy mi to uniemożliwił.
Pomimo tych drobnych mankamentów szkoleniowych obóz należy uznać za udany, za co bardzo dziękuję.
ps. byłem na miejscu osobiście.
Obóz Surfpoint mogę ocenić na podstawie opinii mojej córki. Jest zachwycona przede wszystkim atmosferą i świetnymi lekcjami. Na pewno chce jechać w przyszłym roku. Więc przede wszystkim - ogólne ocena - super!
Jeśli chodzi o mniej istotne szczegóły, to warto wspomnieć, że w ciasnym, 6 osobowym domku mieszkały w 7 osób. To już było bardzo ciasno. Jedzenie oceniała na raczej średnie, szczególnie w kontekście diety wegetariańskiej. Problemem było dalekie dojście do samych zajęć, ale podobno w przyszłym roku obóz będzie znów na Maszoperii. Jeśli tak - wysyłamy w przyszłym roku obie córki.
Moja córka skręciła nogę na obozie. Duży plus dla kierownika, który naprawdę zaopiekował się córką, zorganizował kule i pomagał. Niestety straciła pół obozu, siedząc w domku. Ale to nie wina organizatorów.
Pozdrawiam
SN
W ubiegłym roku - zaproszona do grupy na FB - miałam wgląd w zamieszczane na bieżąco zdjecia pokazujące życie obozowe - w tym roku - NIESTETY porażka pod tym względem - grupa owszem, ale postów moze 5, 6 i to po komentarzach rozczarowanych brakiem Rodziców.
Dodam, ze córka została na kolejny turnus (18-28) i nawet zaproszenia do grupy nie ma.
Proszę o poprawę w tej kwestii - chciałąbym zachować jakąś foto pamiątkę dla córki z tych wakacji
Obóz udany, niestety jak na program windsurfingowy podobno bardzo mało pływania (jak nie wiało, było mało alternatywnych zajęć na wodzie).
Największy minus to podróż ,która trwała 11 godzin (Wwa- Jastarnia) i nie było to uzasadnione korkami. Czas przejazdu jest stanowczo za długi. Dzieciom podczas pojazdu nie zapewniono możliwości zjedzenia obiadu.
Na obozie nie było na stałe dostępnej wody, a przy tak wysokich temperaturach wydaje się to po prostu nieakceptowalne.
Kadra bardzo miła, zapewniająca fajną zabawę i dobrą opiekę.
Zbyt mało zorganizowanych zajęć. Zajęcia surfingowe bardzo fajne ale zbyt dużo dzieci miały czasu wolnego. Chętnie poszlyby do parku linowego i skorzystały z innych atrakcji poza surfowaniem
Robote sama w sobie robi Hel i windsurfing.
Podoba mi sie to ze dzieci pomimo ze mialy telefony ( nie zabiera sie im) - nie mialy czasuna nich siedziec. Poza deska bylo sporo innych zajec.
Co niefajne- dojazd z Wroclawia 15 h na Hel i z powrotem ( zabieranie dzieci z innych miejsc w Polsce).
Brak info od organizatora podczas powrotu o ktorej beda. Info od dziecka- wg mnie to organizator powinien ta komunikacje ogarniac.
Czy wroci syn- mam nadzieje ze tak.
Czy polecam innym - tak.